autor: KAJ
żeby ratować kopalnię jest ogromna, ale czy ktoś pomoże…
Trzecia śląska kopalnia węgla kamiennego może zakończyć wydobycie jeszcze w grudniu br. Po bytomskim Bobrku i zabrzańskim ZG Siltech wstrzymanie wydobycia może dotknąć czechowicką Silesię należąca do spółki Bumech.
Jak już informowaliśmy do związków zawodowych działających przy kopalni Silesia trafiło pismo o zamiarze przeprowadzenia zwolnień grupowych w czechowickim zakładzie. Planowana redukcja zatrudnienia ma objąć do 754 pracowników. To praktycznie cała załoga.
Mamy tutaj zarządcę sądowego, który zarządza firmą i pilnuje kosztów. Przygotował plan restrukturyzacji z racji złożoności sprawy na 5 lat, od 2025 r. do 2030 r. Natomiast sytuacja w stosunku do tego planu, który zarządca przedłożył do sądu się zmieniła z racji, że od przeszło czterech miesięcy mamy kłopoty z wydobyciem. Wcześniej szło to nie najgorzej. Teraz zaczęło brakować pieniędzy na inwestycje. Tymczasem zobowiązania po stronie kosztowej są dosyć spore. Zarządca pilnując kosztów i nie dopuszczając do tego, żeby zadłużenie się zwiększało stwierdził, że nie widzi dalszej możliwości prowadzenia tej restrukturyzacji, bo ona nie przynosi efektów – tłumaczy w rozmowie z dziennikarzem portalu nettg.pl Tomasz Szpyrka, szef ZZ Kadra w Silesii.
Z informacji, które do nas dotarły wynika, że zarządca poinformował stronę społeczną o swoich oczekiwaniach w związku z trudną sytuacją finansową zakładu. Przed zwolnieniami można byłoby ustrzec się zwiększając wydobycie i sprzedaż węgla. W sytuacji, w jakiej znalazła się kopalnia oraz cena węgla nie wróżą jednak niczego dobrego.
Może się wydarzyć sytuacja, która nie miała miejsca od drugiej wojny światowej, że już niebawem pierwsi górnicy zwolnieni z pracy będą musieli zarejestrować się jako bezrobotni w urzędach pracy – wskazuje Tomasz Szpyrka.
Przed takim scenariuszem mogłoby uchronić objęcie załogi Silesii ustawą górniczą, która jest właśnie procedowana w Sejmie.
Przez całe lata naszej działalności nie wzięliśmy z państwowej kasy jednej złotówki. Pracowaliśmy i funkcjonowaliśmy w otoczeniu górniczym, jak wszyscy inni górnicy. Płaciliśmy podatki i wszystkie opłaty eksploatacyjne, pokrywaliśmy szkody, regulowaliśmy wszystkie zobowiązania i teraz stajemy w beznadziejnej sytuacji. Nasi pracownicy i ich rodziny nie są wręcz w stanie tego zrozumieć. To niesprawiedliwe - podkreśla Tomasz Szpyrka.
W przedstawionych nam obliczeń wynika, że 54 pracowników spełniałoby warunki do skorzystania z urlopów górniczych. Pozostali to w większości osoby mające za sobą 15-16 lat pracy zawodowej w kopalni. Mogliby skorzystać z alokacji, ale jest problem, ponieważ w projekcie ustawy górniczej nie zostaliśmy ujęci, bo tam chodzi tylko o spółki Skarbu Państwa. Różnica jest taka, że tu jest firma prywatna, której problemy wynikły z trudnej sytuacji rynkowej i nie była w stanie się przygotować na taki scenariusz – tłumaczy dalej Tomasz Szpyrka.
Determinacja załogi, aby próbować ratować kopalinę, jest ogromna. Na przełomie 2025 i 2026 r. miała ruszyć kolejna ściana i być może sprzedaż węgla poprawiłaby sytuację. Szkopuł jednak w tym, że zarządcy kończy się cierpliwość, a zobowiązania rosną. Biegnie też czas. Jeśli do 18 grudnia nie zapadną konkretne decyzje, które dadzą Silesii szansę na przetrwanie, trzeba będzie wstrzymać wydobycie, najprawdopodobniej bezpowrotnie.