W oczekiwaniu na ostatni wózek

autor: Kajetan Berezowski

 z węglem. Co czeka polskich górników zatrudnionych w tej kopalni
Przyszli jak co roku ubrani w górnicze mundury, ze sztandarami kopalń, związków zawodowych i organizacji, w których działają. Jednak tegoroczne uroczystości Dnia Górnika w Karwinie miały charakter wyjątkowy. Było to bowiem ostatnie świętowanie w dobie eksploatacji węgla kamiennego w Czechach. Dzieli nas niecałe pięć miesięcy od dnia, w którym z ostatniej czynnej jeszcze kopalni ČSM wyjedzie na powierzchnię ostatni wagon z urobkiem.
Na placu Uniwersyteckim w Karwinie odsłonięto z tej okazji wystawę fotografii o tematyce górniczej zatytułowaną „Odchodzimy z podniesionym czołem!”.
 Chcieliśmy zwrócić uwagę na fakt, że wraz z odejściem od górnictwa węglowego zakończy się epoka działalności tej branży przemysłu w naszym kraju. Z kopalni odejdą ostatni górnicy i zanikną specjalności górnicze, które towarzyszyły ludzkiej pracy tam na dole – mówił Roman Sikora, prezes zarządu OKD.
Po zakończonym wernisażu rozpoczęły się główne uroczystości.
Wspominamy dziś naszych kolegów, którzy fedrowali węgiel w kopalniach i oddali to, co mieli najcenniejszego, czyli własne życie. Po więcej niż dwustu latach kończymy działalność górniczą w Zagłębiu Ostrawsko-Karwińskim. Węgiel był przez dziesiątki lat motorem postępu i rozwoju tej ziemi. Bez węgla nie działałyby huty, koksownie, przemysł ciężki, maszynowy i budownictwo. Pora kończyć działalność górniczą i podobnie jak cały świat, przechodzić na nowoczesne technologie. Jeszcze przed trzema laty prowadziliśmy rozpoznanie naszych złóż i dokładnie analizowaliśmy możliwości ewentualnego przedłużenia działalności górniczej. Efekty tych prac przyniosły jednoznaczne opinie – to się już nie opłaca. Padła wtedy przybliżona data ostatecznego zaprzestania wydobycia, określona na przełom lat 2025 i 2026. Dziś do tego celu się zbliżamy – podkreślił dalej w swym wystąpieniu prezes Roman Sikora.
Zwrócił też uwagę na fakt, że istnieje pilna potrzeba rozwijania innowacyjnych technologii, które miałyby w najbliższych latach zastąpić węgiel w produkcji energii i zabezpieczyć potrzeby energetyczne Republiki Czeskiej. Potwierdził, że marka OKD nie zniknie z rynku i nadal będzie działać, produkując m.in. mieszanki węglowe z surowca zakupionego na wolnym rynku. Zapewnił ponadto, że OKD zostanie nadal wierna górniczym tradycjom i będzie je kultywować.
Rozwój i dobrobyt
Podczas uroczystości obecny był Zbyněk Stanjura, minister finansów Republiki Czeskiej.
Przypominamy sobie dziś, jak wielką rolę odegrał węgiel w dziejach tego regionu i całego kraju. Przyniósł rozwój i dobrobyt. Górnictwo zaznaczyło tu swoją ponad dwustuletnią obecność ciężką pracą, niosącą ryzyko utraty życia i zdrowia, ale też przyczyniło się do degradacji środowiska naturalnego. W styczniu 2026 r. ostatni wagon z węglem kamiennym wyjedzie z dołu kopalni, zamykając kluczowy rozdział w naszej historii. Żegnamy się z węglem, ale nie z ludźmi, którzy przez pokolenia utrzymywali ten region przy życiu. OKD kończy wydobycie, ale zostaje tu z nami, jako symbol dobrej pracy i tradycji górniczych – mówił minister.
Podziękował również kierownictwu OKD za – jak to określił – odpowiedzialne podejście do transformacji, „która mogła być dramatyczna, ale nie jest”.
Po modlitwie za wszystkich górników poległych na posterunku pracy, którą poprowadził ks. bp Jan Czudek, wikariusz generalny diecezji ostrawsko-opawskiej, delegacje zakładów pracy, związków zawodowych i organizacji społecznych złożyły kwiaty pod pomnikiem Górniczego Trudu na placu Uniwersyteckim, czemu towarzyszył śpiew karwińskiego chóru Permoník. Następnie górniczy pochód wyruszył do kościoła Podwyższenia Krzyża Świętego, gdzie ks. bp Jan Czudek odprawił mszę świętą za wszystkich zmarłych i żyjących górników.
– O wielu profesjach mówi się dziś, że są archaiczne. Ludzie pytają: kto dziś jeszcze kopie węgiel na dole? Pamiętajmy jednak, że zawsze była to praca wymagająca ogromnego wysiłku i niebezpieczna. Była potrzebna i choć odchodzi do historii, to ludziom, którzy ją wykonywali, należy się szacunek – wskazał w swej homilii ks. bp Jan Czudek.
Wśród uczestników uroczystości byli m.in. polscy górnicy zatrudnieni w firmie Pol-Alpex, a także emerytowani górnicy, którzy pracowali zarówno w polskich, jak i w czeskich kopalniach w Ostrawie i Karwinie. Dostrzegliśmy także Jerzego Markowskiego, byłego wiceministra gospodarki.
– Czeskie górnictwo systematycznie się redukowało, ponieważ rola tego surowca w bilansie energetycznym Czech była inna. Obecnie jest to 11 procent, wliczając węgiel brunatny. Przyjaźniłem się z dyrektorami tutejszych kopalń. Czeskie kopalnie były też miejscem, gdzie zatrudnienie znajdywali górnicy z Polski. Przechodzili na świadczenia w Polsce i podejmowali pracę, przedłużając swoją aktywność zawodową – wspominał Jerzy Markowski.
Dobrze to już było
Pod pomnikiem Górniczego Trudu kwiaty złożył także Marek Jastrzębski, dyrektor spółki Pol-Alpex, zatrudniającej polskich górników do pracy w OKD.
 Nasza firma zatrudniała tu swego czasu 1500 naszych rodaków. Dziś to zaledwie setka. Będziemy tu obecni do stycznia. Nasi pracownicy nie kryją, że chętnie popracowaliby dłużej, ale cóż, Czesi kończą z górnictwem. Trzeba będzie szukać zatrudnienia w Polsce dla tych, którzy będą chcieli dalej pracować w kopalniach. Mają spore doświadczenie zawodowe, to najlepsi specjaliści w swojej branży – podkreślił Marek Jastrzębski.
W OKD wyliczyli, że obecnie koszt wyprodukowania jednej tony węgla z kopalni ČSM wynosi niespełna 100 USD. Okoliczne huty zmniejszają zamówienia. To wszystko czyni górnictwo węgla kamiennego nierentowną gałęzią gospodarki.
Do naszej działalności państwo nigdy nie dopłaciło ani korony. Owszem, w czasie pandemii COVID-19 byliśmy wspomagani przez resort finansów, ale te pieniądze zwróciliśmy do państwowej kasy. Za likwidację kopalni ČSM i restrukturyzację terenów pogórniczych również sami zapłacimy. Od państwa nie chcemy ani korony – tłumaczył nam Roman Sikora, prezes OKD.
Mówi się jednak, że decyzja o redukcji wydobycia i zamknięciu ostatniej kopalni jest wyłącznie polityczna. Byliśmy na rynku w Karwinie zapytać ludzi, co myślą na ten temat. Niezadowolenie miejscowych z faktu likwidacji ostatniej kopalni jest wyraźnie wyczuwalne.
Wielu widziało w tej branży ostoję bezpieczeństwa związanego z zatrudnieniem i do dziś wierzy w zbawczą rolę węgla w zapewnieniu bezpieczeństwa energetycznego kraju, wyśmiewając jego import z Ameryki Południowej.
– To jest oczywiste, że likwidację górnictwa wymusiła Bruksela. Czechy to nie Polska, wy się umiecie postawić. Kto tu będzie jeździł do Pragi i protestował? Nikt. Zrobili z nami, co chcieli i dalej tak będą robić – słyszeliśmy z ust mieszkańców, którzy odwiedzali namiot wyborczy byłego premiera Andreja Babiša ustawiony na rynku, z dala od placu Uniwersyteckiego. Polityk skrupulatnie wykorzystał górnicze święto, by przypomnieć o sobie. Przed laty zasłynął z tego, że popierał górników, gdy spółka stanęła przed widmem bankructwa. Krytykuje też otwarcie Brukselę, choć nigdy nie głosił antyunijnych haseł.
Gdyby nadal rządził, to górnictwo jeszcze przetrwałoby kilka lat – zgodnie zapewniali nasi rozmówcy.
Dziś Babiš ma ambicję powrotu do władzy, ale węgla i tak nie uratuje.
Mieszkańcy Karwiny i okolicznych miast mają świadomość, że samorządy stracą na likwidacji górnictwa spore pieniądze z tytułu opłaty eksploatacyjnej i innych podatków, które wnosiła spółka, spodziewają się wstrzymania inwestycji.
Jakie to mogą być pieniądze? O tym samorządowi włodarze, jak i przedstawiciele OKD rozmawiają niechętnie. To zbyt drażliwy temat.
Jan Wolf, burmistrz Karwiny twierdzi, że kwoty idą w miliony koron, ale od lat spadały i miasto jest przygotowane na ostateczne odcięcie tego strumienia dochodów.
– Koniec górnictwa nie oznacza końca życia w regionie. OKD jest gotowe – dzięki oszczędnościom i planom restrukturyzacyjnym – działać dalej. Zwolnieni pracownicy otrzymali bonusy socjalne. Region ma szansę przekształcić swoją gospodarkę i zaoferować ludziom nową perspektywę – przekonuje minister Zbynek Stanjura.
Mieszkańcy Karwiny mają jednak własny obraz rzeczywistości.
– Przyjeżdżają tu z Pragi i roztaczają świetlaną wizję przyszłości. Co z tego wychodzi? Na razie niewiele, żeby nie powiedzieć nic – przyznaje mężczyzna w średnim wieku.
Tymczasem OKD w 2028 r. ma według planów zatrudniać ok. 100 osób.
Na pięć miesięcy przed zakończeniem wydobycia stan zatrudnienia wynosi niewiele ponad dwa tysiące, a jeszcze sześć lat temu przekraczał pięć tysięcy. Zdaje się, że w czeskiej Karwinie nie tylko kończy się epoka eksploatacji węgla, ale również, a może przede wszystkim, względnego dobrobytu.
 Tu dobrze to już było – powiadają ludzie z rynku.