Miłosz Motyka w rozmowie

autor: Tomasz Czoik, Jacek F. Balcer 

 z netTG.pl: Nic o górnikach bez górników
Niech to jasno wybrzmi: rozwój energetyki odnawialnej nie jest działaniem mającym na celu zamknięcie kopalń węgla - podkreśla minister energii Miłosz Motyka w rozmowie z netTG.pl.
Nie możemy nie zacząć od pytania o umowę społeczną. Zapowiedział pan w wywiadzie z Jakubem Wiechem, że ten dokument będzie „aktualizowany”. Te słowa wywołały protesty górników, ponieważ nie na to się umawiali, podpisując umowę w 2021 roku.
Jeżeli chodzi o aktualizację umowy społecznej, powiedziałem to w kontekście bardzo długiego procesu związanego z transformacją energetyczną całego regionu.
Absolutnie każda umowa, a szczególnie taka jak ta, musi być najpierw omówiona z górnikami. Zmiana umowy społecznej w Polsce bez ich udziału jest niemożliwa i nie powinna mieć miejsca.
Zawsze i wszędzie powtarzam, że jestem gotów do dialogu ze związkami zawodowymi.
A co się właściwie dzieje z umową społeczną pod kątem jej notyfikacji?
Proces notyfikacyjny trwa. Bezpośrednio nad tymi postępami czuwają przedstawiciele Ministerstwa Energii. To dla nas bardzo ważna sprawa, którą podnosimy w Brukseli.
Z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego państwa, rezerw i strategii – w tym Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu oraz Polityki Energetycznej Państwa – widzimy potrzebę, by do momentu włączenia mocy atomowych transformacja przebiegała w sposób sprawiedliwy, czyli przez bloki węglowe i gaz. Nic się tu nie zmienia i wykażemy to w dokumentach strategicznych.
Branża bardzo mocno wyczekuje też nowelizacji ustawy o funkcjonowaniu górnictwa. Bez niej niemożliwa będzie m.in. likwidacja kopalń czy alokacja pracowników likwidowanych zakładów.
Chcemy, by ustawa w najbliższym czasie pojawiła się na Stałym Komitecie Rady Ministrów. Dokument został przeanalizowany przez nas i inne resorty pod kątem rozbieżności. Porozumieliśmy się już m.in. ze Spółką Restrukturyzacji Kopalń, Wodami Polskimi czy Rządowym Centrum Legislacji.
Ta ustawa jest dla mojego resortu absolutnym priorytetem. Mamy nadzieję, że zyska ona szerokie poparcie. Powodzenie procesu legislacyjnego zależy też jednak od podpisu pana prezydenta Nawrockiego. Liczymy, że pan prezydent tę ustawę podpisze. Ustawa jest wyczekiwana na Śląsku przez różne środowiska – spółki węglowe, związkowców i górników.
Na Śląsku bardzo wiele obiecywano sobie także po Ministerstwie Przemysłu. Ten resort istniał zaledwie kilkanaście miesięcy. Czy rząd ma pomysł, jak tę lukę załatać?
Rozmawiamy w gronie koalicjantów o powołaniu wiceministra odpowiedzialnego także za sektor górniczy. Myślę, że nazwisko tej osoby poznamy już wkrótce.
Nowy wiceminister będzie członkiem kierownictwa resortu energii, odpowiedzialnym za dialog z górnikami i proces transformacji, który dotyczy nie tylko górników, ale też np. przekształcenia kopalni i majątku czy współpracy z samorządami.
Na wspomnianych przez pana samorządach spoczywa bardzo duży ciężar związany z transformacją pogórniczą.
To prawda, dostrzegam jednak gigantyczne zaangażowanie samorządów w procesy transformacyjne. Chcemy z nimi współpracować, tworząc nowe mechanizmy. Mamy „Białą Księgę Transformacji” opracowaną przez Ministerstwo Przemysłu we współpracy z Bankiem Światowym oraz środowiskiem akademickim – naukowcami z Uniwersytetu Śląskiego, Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, Politechniki Śląskiej i Głównego Instytutu Górnictwa. Ten dokument wkrótce będzie konsultowany, chcemy wdrażać rozwiązania w nim zawarte.
A jak przeprowadzić transformację energetyczną Śląska, by nie popełniać starych błędów, które skutkowały np. bardzo dużymi kosztami społecznymi, czyli bezrobociem, biedą, „wymarciem” pogórniczych dzielnic?
Jesteśmy dziś w zupełnie innym miejscu, jeśli chodzi o zasoby finansowe i doświadczenie. Uczymy się na błędach z przeszłości, np. z Wałbrzycha czy Bytomia. Naszym celem jest sprawiedliwa transformacja, która nie zostawi nikogo w tyle.
Dziś w elektroenergetyce widzimy ogromne zapotrzebowanie na pracowników, a szerokie kompetencje ludzi z górnictwa są bardzo potrzebne.
O swoich obawach mówią też wprost przedsiębiorcy z szeroko pojętej branży górniczej – oni także tracą klientów przy zamykaniu kopalni.
Faktycznie, w poprzednich odsłonach restrukturyzacji górnictwa przedstawicielom branży okołogórniczej nie poświęcano wystarczająco dużo uwagi. Będziemy chcieli ich uwzględnić w innych częściach sektora elektroenergetycznego.
Tym bardziej, że mamy środki i plan inwestycyjny, ale zasób kadrowy jest ograniczony, jeżeli chodzi np. o inwestycje w sieci. Zresztą już dzisiaj przedsiębiorstwa działające dotychczas w sektorze górniczym zajmują się energetyką, w tym energetyką odnawialną.
Wracając do wspomnianych protestów na Śląsku – jeden z nich odbył się w Jastrzębiu-Zdroju i dotyczył trudnej sytuacji Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Górnicy domagają się m.in. zwrotu 1,6 mld zł tzw. składki solidarnościowej, którą spółka – jako jedyna w kraju – przekazała rządowi PiS.
Jeśli chodzi o składkę solidarnościową, jest ona analizowana, również pod kątem podwójnego opodatkowania. Pytanie fundamentalne brzmi, czy ta składka miała być „mechanizmem finansowym”, czy uderzeniem w spółkę, aby podreperować budżet państwa.
Rozumiemy emocje tych, którzy wypracowali ten zysk. Ministerstwo Aktywów Państwowych, z którym współpracujemy, widzi problem i także intensywnie działa, aby wyjaśnić tę sprawę. Nie przesądzę dzisiaj, czy składka solidarnościowa była nielegalna, ale analiza jest w toku.
W internecie w ostatnim czasie nasiliły się spory dotyczące najtańszych źródeł energii – część osób twierdzi, że jest nim węgiel, część wskazuje zaś na OZE. Każda ze stron przypisuje sobie absolutną rację, prezentując odpowiednie grafiki i analizy potwierdzające daną tezę. Jak z perspektywy Kowalskiego połapać się w tym wszystkim?
Niezależnie od tego, kto wypuszcza wspomniane przez pana grafiki, to widzi, jaki jest rachunek ekonomiczny całego tego procesu, biorąc też pod uwagę również bezpieczeństwo państwa.
Mamy dziś energetykę opartą także na blokach węglowych i nie wyłączymy ich z dnia na dzień, ponieważ bezpieczeństwo to podstawa, a transformacja – kolejny krok. Nie będzie transformacji, jeśli nie zapewnimy obywatelom bezpieczeństwa. Jeśli chcemy mówić o stabilizacji, musimy brać pod uwagę korzystanie z mocy węglowych. Osiągnięcie 100-procentowego udziału OZE w miksie, szczególnie w krótkim okresie, jest niemożliwe – nie ma na świecie państwa, które tak funkcjonuje.
Czy ci, którzy prognozują zatem złoty wiek dla polskiego węgla, mają rację? Niekoniecznie. Jest to działalność, której uzasadnienie ekonomiczne maleje. Natomiast mamy tak ryzykowne otoczenie geopolityczne, że nie można gwałtownie zaniechać węgla, szczególnie biorąc pod uwagę to, że Europa powinna być silna tym, co produkuje.
Jeżeli nie jesteśmy w stanie, szczególnie w zakresie nowych technologii, szybko tworzyć własnego sposobu szybkiego magazynowania energii, rozwój OZE nie będzie procesem błyskawicznym. Natomiast nie mam wątpliwości, że to właśnie energetyka wiatrowa na lądzie jest energetyką najtańszą, nawet biorąc pod uwagę bilansowanie sieci.
Reasumując: biorąc pod uwagę czynnik społeczny, ekonomiczny, a także inwestycyjny, myślę, że i poprzedni, i obecny rząd obiorą ten sam kierunek – będzie to oparcie miksu energetycznego docelowo o atom i OZE, a w okresie przejściowym o bloki węglowe i gaz.
Niech to jasno wybrzmi: rozwój energetyki odnawialnej nie jest działaniem mającym na celu zamknięcie kopalń węgla, a takie hasła pojawiały się podczas protestów górników.
To absolutna nieprawda. To dwie technologie, które muszą i będą funkcjonować obok siebie i wzajemnie się uzupełniają, by zapewnić bezpieczeństwo energetyczne państwa.
Tematem, który budzi duże emocje, są też ceny energii. Jakie działania rząd podejmie, żeby te koszty nie były aż tak bardzo odczuwalne przez Polaków?
Mrożenie cen energii elektrycznej zostanie przedłużone, zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami. Już w marcu analizowaliśmy sytuację na rynkach, a w czerwcu podjęliśmy decyzję o kontynuacji wsparcia.
Chociaż trwają obecnie rekalkulacje taryf, które wejdą w życie od 1 października, aktualna sytuacja na rynkach nie gwarantuje jeszcze niższych cen na rachunkach. Dlatego podjęliśmy decyzję o zamrożeniu cen na poziomie z pierwszych trzech kwartałów. Rząd przyjął projekt ustawy w tej sprawie, który uwzględnia również komponent bonu ciepłowniczego.
Spodziewamy się, że w 2026 r. mrożenie cen nie będzie już konieczne, ponieważ cena taryfowa powinna spaść poniżej 500 zł za MWh.
Trwają też intensywne dyskusje na temat taryf dynamicznych. Planowana jest szeroka kampania informacyjna, której celem jest zachęcenie obywateli do korzystania z tych rozwiązań. Chcemy pokazać, że taryfy dynamiczne — takie jak taryfa G12, o której wspominał prezes Taurona Grzegorz Lot — mogą zapewnić niższe ceny.
Obecnie wiele osób wybiera standardową, zamrożoną taryfę, ponieważ daje ona poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Klienci obawiają się gwałtownych podwyżek i nie chcą zmieniać swoich nawyków. Naszym zadaniem jest dobrze zakomunikować, że nowe taryfy dynamiczne są opłacalne i nie wiążą się z ryzykiem.
Wykorzystanie taryf dynamicznych przyniesie dwie korzyści: poprawi funkcjonowanie systemu elektroenergetycznego, ponieważ zużycie energii będzie dopasowane do sygnałów rynkowych, ale zagwarantuje też niższe ceny dla odbiorców.