autor: KRA
Można by rzec, że w Masywie Śnieżnika we Wschodnich Sudetach od zawsze szukano i wydobywano skarby ziemi. Jednak udokumentowane początki górniczej działalności w rejonie potoku Kleśnica sięgają XIV w. Przez wieki kopano tam rudy żelaza, miedzi, srebra, a także fluoryty i marmur.
Po II wojnie światowej, w oparciu o umowę między PRL a ZSRR, Rosjanie w całym naszym kraju poszukiwali rud uranu, wszak Moskwa usilnie pracowała nad bronią atomową. Okazało się, że tylko w Sudetach występuje ta ruda w ilościach wartych eksploatacji. W połowie lipca 1948 r. w starej sztolni Sankt Paul w Kletnie geolodzy odkryli okruszcowanie uranowe. To dało początek kopalni Kopaliny, która działała przez sześć lat. Wpierw przerobiono materiał zgromadzony na hałdach, a później zabrano się za drążenie chodników – 37 km, 20 sztolni i 3 szybów. Z wydobytej rudy uzyskano ok. 20 t czystego uranu. Stanowiło to ok. 5 proc. wydobycia tego metalu w polskich Sudetach. W kopalni bez zastosowania elementarnych środków ostrożności pracowali w ciężkich warunkach głównie więźniowie, żołnierze oraz nieliczni zawodowi górnicy.
Od 20 lat w Kletnie działa podziemna trasa turystyczna w sztolni nr 18, zwanej też Sztolnią Fluorytową, długości ok. 400 m. Była to sztolnia poszukiwawcza, w której rudy uranu nie znaleziono. Jedynym dowodem na to, że przebywa się w rejonie występowania promieniotwórczego pierwiastka, jest pikanie licznika Geigera nad okruchem rudy specjalnie umieszczonym w tej sztolni. Przebywanie w niej mimo tego promieniowania jest bezpieczne.